Kompleksy

Chyba niemalże każda osoba zapytana o cechę charakteru bądź wyglądu, która najbardziej podoba jej się w swoim partnerze nie będzie miała większego problemu aby w biegu wymienić przynajmniej trzy w każdej z kategorii. Piękny uśmiech, zgrabne ciało, zadbane dłonie, piękny zapach perfum. Poczucie humoru, możliwość polegania na partnerze w każdej sytuacji i porozmawiania o każdym możliwym zmartwieniu. Zapewne takie cechy pojawią się najczęściej jako komplementy skierowane w stronę ukochanej nam osoby. Jak natomiast będzie wyglądała sytuacja, kiedy zapytamy tę samą osobę, co podoba jej się w jej własnym wyglądzie i zachowaniu? Z pewnością wcześniej, niż jakiekolwiek komplementy we własnym kierunku, w głowie takiej osoby natychmiast pojawi się długa lista serwowana przez wewnętrznego krytyka. Masz krzywe zęby, rzadkie włosy, twoja twarz wygląda jak poligon, jesteś leniwa, mogłabyś postarać się trochę lepiej ubierać. Nie umiesz rozpoczynać konwersacji, która nie byłaby niezręczna. Jakim cudem wciąż funkcjonujesz w społeczeństwie?To niesamowite jak sami potrafimy sobie podcinać skrzydła. Nieustannie doszukujemy się w swoim odbiciu w lustrze bądź w głębi duszy wad i uwielbiamy się za nie biczować. To chyba przypadłość naszego wieku, do bólu przesyconego wyidealizowanym obrazem serwowanym nam przez media i portale społecznościowe. Bo ona ma dłuższe nogi, włosy, palce. Jest zgrabniejsza, mądrzejsza, zabawniejsza i na pewno ma całą wesołą gromadkę przyjaciół. Szkoda, że to tylko kreacja niewiele mająca wspólnego z rzeczywistością. Niejednokrotnie twoja idolka, której życie namiętnie oglądasz każdego dnia, boryka się z problemami dużo bardziej poważnymi, niż twoje. Z niską samooceną, z niezadowoleniem z jakości swojego życia. Stosuje najróżniejsze zabiegi upiększające takie jak trwała rzęs, wypryski przykrywa grubą warstwą podkładu będącego „darami losu”, natomiast na swój olśniewający, biały, prosty uśmiech musiała się zadłużyć. Żyjemy dziś w teatrze iluzji. Stylizujemy się na kogoś, kim chcielibyśmy być, a kim prawdopodobnie nigdy nie będziemy, ponieważ nie takie jest nasze przeznaczenie, to nie jesteśmy prawdziwi my. Co gdybyśmy wrócili do korzeni? Znowu poczuli się dzieckiem, które nie zna pojęcia rezerwa, poprawność polityczna. Nie obchodzi go, co wypada, a co nie. Z kim powinno się zadawać, a komu nie opłaca się poświęcać więcej swojego cennego czasu, niż to absolutnie konieczne. Gdyby odrzucić wszystkie ograniczenia i oczekiwania wytaczane przed nas przez współczesną cywilizację? Nie przejmować się swoim wyglądem, wykształceniem, stanem konta. Po prostu sprowadzić swój cel na tej ziemi do jakże prostego postanowienia, aby być dobrym człowiekiem nastawionym na czynienie dobra kiedy to tylko możliwe. To naprawdę nie musi być trudne. Życzliwe gesty możemy wprowadzać w swoje życie na każdym kroku. Używając zwrotów „proszę”, „przepraszam”, „dziękuję”. Taka rada może wydawać się śmieszna i aż zbyt oczywista, jednak zaskakujące potrafi być jak wiele osób o tak prostych słowach zapomina. Możemy odezwać się do zapomnianej cioci, która prawdopodobnie poza nami nie ma już zbyt wielu bliskich i spędzając samotne wieczory, czuje się niezwykle opuszczona i bezsilna. Możemy zapukać do sąsiadki mieszającej drzwi obok i bezinteresownie zapytać, czy nie potrzebuje czegoś ze sklepu, przecież i tak tam idziemy. Może na schodach widzimy jak ktoś toczy bezskuteczną walkę z walizką nierówych mu wymiarów. Z tym również możemy coś zaradzić. Otwórzymy oczy, podnieśmy głowę odrywając na chwilę wzrok od męczącego ciągłymi bodźcami ekranu telefonu i zacznijmy żyć pełnią życia. Jest tyle ciekawszych rzeczy niż nieustanne dołowanie się wystylizowanymi sukcesami innych ludzi. Energię, którą poświęcamy na nadążanie za tym tematem spokojnie moglibyśmy przeznaczyć na inne, dużo bardziej rozwijające nas samych zajęcia, których regularne powtarzanie możne nam wyjść tylko na lepsze. Wyjdźmy na spacer, ugotujmy coś dobrego, zadzwońmy do kogoś kto już dawno nie doczekał się od nas telefonu. Pokażmy, że troszczymy się, że jesteśmy, że nam zależy. Przeczytajmy wciągającą książę, obejrzyjmy otwierający oczy film. Pojedźmy na wycieczkę, nawet gdyby miejsce miało znajdować się tylko godzinę drogi od naszego miejsca zamieszkania. Zjedzmy najlepsze na świecie ciastko nie przejmując się kaloriami. Wygląd naprawdę nie jest ważny. Całe piękno tkwi we wnętrzu. Krzywe zęby, brzydka cera, rzadkie włosy w żaden sposób nie definiują tego, jaką osobą jesteśmy. Wszyscy możemy tworzyć piękne rzeczy, niezależnie od poziomu naszego zewnętrznego piękna. Wystarczy tylko w to uwierzyć i od czasu do czasu świadomie uciszyć tego wewnętrznego krytyka, który czasami potrafi krzyczeć w naprawdę głośny i przekonujący sposób. Oczywiście, warto czasami z otwartym umysłem go posłuchać, jednak należy wtedy rozgraniczyć zarzuty, z którymi możemy coś zrobić od tych, na które nie mamy większego wpływu. Nad tymi pierwszymi warto pracować, drugie pozostaje jedynie zaakceptować. Stosując te dwa proste kroki będziemy żyć o wiele spokojniej.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCo na prezent?
Następny artykułMaseczki do twarzy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here